— Co zamierzasz?

— Najpierw zwiążę te dwie części i zakleję wszystko taśmą.
— To huśtawka. Będzie się huśtać.
— No i?
— Huśtanie, grawitacja, siły.
— Nie podoba mi się jak konstruujesz wypowiedzi. Poza tym, to mocna taśma. Właściwie to dla pewności mogę najpierw zalepić, potem związać, a potem znów zalepić.
— No tak, to powinno dać połączeniu wytrzymałość solidnego spawu.
— Twój ton głosu także pozostawia wiele do życzenia. Naprawiałem już tak rzeczy i działało.
— Tato, spójrz na mnie, nie będę się na tym bujać.
— Zrobimy tak, jak naprawię, to się sam pobujam żeby Ci udowodnić, że jest bezpieczna, okej?
— Zważywszy na to, że to ty ją zepsułeś huśtając się na niej, to nie-okej.
— Ale…
— Czekaj. Zepsułeś mi huśtawkę, a teraz próbujesz mi pośrednio udowodnić, że jestem adoptowany. Proszę, rozbierz ją, daj temu panu co zbiera złom i nie wracajmy już do tego.

Epilog.

Syn dorósł i został kucharzem. Tata nie dorósł, ale lubi większość potraw syna. Jest przeciwnikiem GMO. Z metalu huśtawki zrobiono robota.