— Czy to jest prawdziwa książka?

Nie kojarzysz autora, więc próbujesz ocenić po okładce. Jest na niej duży statek kosmiczny lecący przez jakieś nakładające się mgławice. W tle więcej mgławic i jakaś sporawa eksplozja.
— Trudno stwierdzić.
Bo zdarzały się już dużo bardziej romantyczne okładki, które jednak miały w środku prawdziwe książki.
— Ale to musi być coś SF, prawda?
Też niekoniecznie.
— A od kogo ją dostałeś?
Także pudło. Prawdziwość poprzednich książek podarowanych przez tą osobę wahała się między sztuczne-że-aż-urocze a prawdziwe-prawdziwe.
— Pozostaje sprawdzić w sieci.
Albo zacząć czytać. Nie jest jakaś długa. Pięć, może sześć wspólnych wieczorów.
— Mi się nawet podobała.
— Mhm. — Potwierdzasz chrypką.