— Ej! — mówi wróżka z płatków śniegu.
— Eej!!! — powtarza dużo głośniej, gdy nadal próbujesz ją złapać. — Idioto, wiesz jak działa mróz? Co, myślisz, ze usiądę ci na dłoni, i co, mnie pogłaszczesz i będzie słodko? Chcesz stracić palce? Dłoń całą? Najpierw cię zaboli, a zaraz potem przestanie, a potem ci się zrobi sina i lekarze powiedzą ojeju i dadzą ci zastrzyk, a jak się obudzisz, to ci wręczą ulotki o protezach, ale nie do ręki!
Wycofujesz dłoń i zaczynasz się wstydzić.
— Nigdy cię tu nie było wcześniej… — próbujesz tłumaczyć.
— Ale, że co mnie nie było nigdy, przy tym drzewie tutaj? Bo ty może codziennie tu przechodzisz i zwracasz uwagę, czy są wróżki? To ja decyduję, czy mnie zobaczysz, nie twoja spostrzegawczość.
Postanawiasz milczeć.
— No i co tak stoisz jak kołek? Wiesz co, nie odpowiadaj! Już nieważne, idź tam sobie gdzie szedłeś, po pączki czy inne gówno. Ja poczekam na kogoś bystrzejszego. A ty będziesz miał piękne wspomnienie do końca życia! Nie zanosi się by to życie było jakieś długie, ale zawsze coś. No, na co czekasz, idź!
Idziesz.