— Mam awaryjną lasagne w zamrażarce —
otwierasz i zaczynasz szperać.
— Awaryjną?
— Ja wiem, że powinienem teraz gotować od zera, sącząc czerwone wino nago lub w samych bokserkach.
— Ale?
— Ten dzień trwa jakby miesiące, usiądziemy z tym winem na kanapie i poczekamy na piekarnik.
— Może być.