— Nie bój się, to tylko duchy.
Mama popchnęła cię przez próg i zatrzasnęła za tobą drzwi. Na amen, używając jej własnych słów.
— Cześć. — szepnąłeś w półmrok.
Coś tam niby skrzypnęło, ale bez, kurwa, przesady.
Trzy dni później uratowali cię strażacy. Podobno anonimowe zgłoszenie. Nie traktujesz tego jako wystarczający dowód.