— Nie da się tak po prostu stwierdzić, że dane pierdnięcie

jest najbardziej śmierdzące na świecie — twierdziło wielu. Następnie patrzyli jak zjadasz śledzie z fasolką po bretońsku (grzecznie odmawiali, gdy proponowałeś im trochę) i spędzali z tobą noc na małym jachcie kabinowym. Niewielką część nocy.
Rano, mieli żal do tych śledzi i fasolek. Mimo twych tłumaczeń, że były one bardziej rekwizytem. Jak ta czaszka w „Hamlecie”.