— Nie jestem twoim opiekunem,

możesz śmiało wchodzić na wilgotne od deszczu murki pokryte mchem czy glonami. Możesz z nich śmiało skakać zarówno na stronę porośniętą trawą jak i stronę będącą chodnikiem. Możesz też z nich śmiało nie schodzić, dyndając na którąś ze stron nogami aż zapadnie zmrok i/lub zgłodniejesz.
Ale ty już to wszystko kiedyś robiłeś, w dodatku przy ludziach uznających się i uznawanych przez ciebie za opiekunów.
— Złaź stąd natychmiast! — Krzyczysz więc na kawkę, która sfrunęła i coś dziobie w mchu.