— No dalej!
On był z tej frakcji, że nie ma przyczyn, że wszystko się nagle staje, przytrafia, zbiega okolicznościowo.
Ty byłaś aktualnie zakochana w chyba najlepszej ławce w całym parku. I to była jedna z tych miłości, gdzie nie trzeba się odzywać, a jeśli już się jest zmuszonym, to zaczyna rozwodzić się nad radośnie sennym półcieniem wywoływanym przez liście pobliskiego platanu. Albo platana. I chce się pytać: Platanu, czy platana, to oczywiście nieważne, ale jak myślisz?
— No dalej!
I, że jeszcze kiedyś będziesz chciała tu przyjść. I wtedy, oczywiście, jest: Jasne, że przyjdziemy.
Ale na razie możesz jeszcze mówić, że nigdy tu nie byłaś.