— Tu nie będą rosły kurki.

Dziadkowie naprawdę nieźle nauczyli cię zbierać grzyby i odróżniać florę w lasach, polach i na łąkach.
— Skąd wiesz, przecież są sosny!
— Jest maj i to nie są sosny.
— To co to są? Choinki?
Zaczynasz czuć dla tego zagajnika coś w rodzaju współczucia. Nie ma komarów, jest cichy i daje chłód, ale niewiele więcej nie jest jej sam z siebie w stanie zaoferować.
Podnosisz kawałek suchej gałęzi i zaczynasz ją strugać.
— Co robisz?
— Kotka. Posłuchaj.
Dwie godziny lekcji przyrody i cztery szramy na palcach później, masz w miarę przekonywującą kocią główkę.
— I co teraz?
— Chyba obiad.