— Wiara to najlepsza rzecz po czarach! —

mawiał dziadek, prowadząc cię na mszę.
— Ale przecież babcia mówiła, że nie ma czarów! — oponowałeś zawsze.
Dziadek mamrotał wtedy o jakiejś przykutej do łóżka wiedźmie i wyciągał chusteczkę, żeby coś tam wytrzeć w oku.
Msze były, jak zwykle, o niczym co by się pamiętało wychodząc.