— Zostawiłeś tu puste pole.

Niechętnie sięgnąłeś po kredkę. Choć piszczała i wiła się w twej dłoni, udało ci się zakolorować to, co podobno było do zakolorowania.
Ktoś uderzył w gong. Obwieszczono kolejne zwycięstwo w odwiecznej walce z nicością.
Przyszła do ciebie tuż przed snem.
— Spokojnie, nie chcę się mścić — szepnęła, zanim zdążyłeś szczelnie nakryć się kołdrą.