Wszędzie może być siłownia!
Zakrzyknął i zaczął ćwiczyć w pociągu metra.
Współpasażerowie jopili się, jakby pierwszy raz w życiu widzieli pompkę czy podciągnięcie.
Tymczasem on ćwiczył tak zawzięcie, że zaczął roztaczać siłową aurę. Z początku niewielką, na słyszalność jego przyśpieszonego oddechu. Ale w miarę rosnących powtórzeń, aura objęła calusieńki skład.
I ku ich ogromnemu zdziwieniu, pasażerom, a nawet maszyniście, zaczęły pulsować mięśnie, zupełnie jak na reklamach tych gównianych elektrostymulatorów, co je można kiedyś było w tv-shopie obejrzeć.
A on, widząc te drgania, a raczej czując je poprzez swą aurę, zakrzyknął ha! a zaraz potem jedziemy, kurwa! i choć to wydawało się niemożliwe, podwoił intensywność treningu.