A drugie zaczęto podawać w talerzach po zupie.
Wielu nawet nie jadło wcześniej zupy.
Przekroczono tym ostatnią, tak zwaną wszelką granicę, i naród powstał. Powstał od Trójmiasta po Zakopane. Od Terespolu po Świecko.
I obalono, co było do obalenia. A głównodowodzący obalaniem uroczyście zapewnili, że odtąd każde danie bierze się pod opiekę prawa I będzie ono zawsze mogło liczyć na osobne naczynie. W granicach rozsądku.
Naród zareagował euforią i z tego wszystkiego zaczął jeść rękoma. I z ręki też.