A w trzeciej minucie, dzięki bogu, stała się z powrotem kulą do kręgli.
Tyle że już nie mizerną szóstką, a dziewiątką.
Nie była przesądna, ale martwiły ją trochę te wielokrotności trójki. Pocieszała się, że samych kręgli jest przecież dziesięć sztuk.
Przez resztę życia skupiała się na strącaniu, a głównie na niewpadaniu w rynnę.