A wtedy wieczko odkręciło się i wszystko się wysypało.

Na calutką podłogę. I dywan.
Nie było szans, żeby ktokolwiek się w takim syfie wziął ku sobie. Nawet nieznajomy, wchodząc do środka, pierwsze pragnienia skierowałby w stronę lokalizacji odkurzacza. A potem samego odkurzania. A potem mopa. I tak dalej, aż byłby zbyt zmęczony na cokolwiek poza masturbacją. Z niegwarantowanym dojściem – dłonie zniszczone od detergentów, tak bardzo chciało się czyścić, że olało się rękawiczki.
Sporo osób jest ciekawych zawartości słoika. Ale przecież to wcale nie musi być słoik.