Balkon powyżej osłania balkon poniżej
przed słotą. Ale są jeszcze ostatnie piętra. Bywa, że jest daszek. Tutaj nie ma.
Mokniesz, Twój kołnierz ortopedyczny moknie, Twój pies moknie, puste doniczki mokną i kartony po piwie też. I nawet nie jest to Twoje mieszkanie. I nie, nie wyszedłeś tu aby zapalić.
Jest trochę odwrotnie, więc jeszcze nie wiesz czemu tu właściwie jesteś. Bo pies to pewnie wyszedł na powietrze, podyszeć przez barierkę, szczeknąć se. Ale tego też nie jesteś pewny. Kto go tam wie, to prezent.
Deszcz zamienia się w mżawkę pachnącą oranżadą. Pies liże barierki i łydki. Och-to-wszystko-to-sen. Nie. Bo ta oranżada jest z piwem pszenicznym. Bo wiesz już czyj to balkon. Bo na dach tego bloku da się na luzie wejść z klatki, a ty masz na sobie kołnierz i nie możesz spojrzeć do góry.
Kładzenie się trwa trochę, więc tylko powoli oczyszczające się z chmur niebo. Dobre i to.