Bokserki zaplątały się w suszarkę do prania.

— Puszczaaaj! - darły się.
Suszarka stała sobie jak gdyby nigdy nic, prężąc się do słońca.
— Nieczęsto mamy taki piękny październik, że się nas wystawia na dwór. — pouczała nową parę skarpet. — Korzystajcie więc z promieni! Pamiętam jesień, gdzie bielizna gniła zanim zdążyła wyschnąć!
Skarpety, jak i co spolegliwsze slipy przełknęły nerwowo wilgoć i schły posłusznie.
— Wtedy zapchał się filtr w pralce i nie płukała. — zuważyły bokserki — dlatego nie szło schnąć szybko.
Suszarka naprężyła się jeszcze bardziej, przez co bokserkom puścił szew.
— Normalnie jebany Andersen. — zaklęły pod nosem.