By zapobiegać pożarom, w lesie wycięto pasy.

— Przecież tu nigdy nic się nie paliło! To już nie jest mój las! — stwierdził borsuk i wyprowadził się do Kanady, gdzie kuzyn załatwił mu fuchę przy przewracaniu koszy na śmieci.
„To łatwy, chociaż trochę spleśniały, kawałek chleba” – pisał w listach rodzicom.
Władze miasta chciały zapobiec przewracaniu koszy poprzez przymocowanie płaskich ciężarków na ich dno, ale nie uzyskały zgody związków zawodowych.