Był to jedynie cień.

Ale o cieniach napisano, narysowano i nakręcono tak dużo, że i tak się prawie zesrałeś. Z całych sił zwarłeś zwieracze, mając całkowitą pewność, że nie powstrzymujesz jedynie smrodliwego piarda.
Nawet dłonie zacisnąłeś w pięści, a szczękę w chyba groźnie wyglądający grymas, bo potem mówiono, że jako jedyny nie cofnąłeś się ani o krok. Przeciwnie, zdawałeś się gotów do rozpaczliwej walki.
W domu, gdy już opuściłeś kibel, zacząłeś przetrząsać lodówkę w poszukiwaniu elektrolitów. Nawet nie zdążyłeś zapalić światła w kuchni, więc chłodny blask obrysował cię na przeciwległej ścianie.