Było tak dużo rzeczy, nad którymi się nie zastanawiał,

że wylały mu się one na posadzkę w kuchni, gdy był po kabanosa. On tak za często nie chodził do kuchni, chyba, że właśnie po kabanosy, ale lodówka była przy samym wejściu. Więc, o te rzeczy, nad którymi się nie zastanawiał, to głównie jego żona się potykała. Biedna, nie za bardzo wiedziała co z nimi zrobić, jak je ominąć nawet. Stąpała ostrożnie, przez co jej wykonywanie kuchennych obowiązków przedłużało się, ku jego niezadowoleniu.
A tych niezastanowionych rzeczy przybywało, choć on z lubością zastanawiał się nad rzeczami, nad którymi zastanawiał się już wcześniej. Mielił je swoim zastanawianiem, kolejny raz dowodząc swojej wyższości nad tymi resztkami.
No, ale niezastanowionych rzeczy przybywało i wreszcie, cała kuchnia była pozastanawiana. Nie dało się nawet lodówki otworzyć.
I chciałoby się napisać, że zmarli z głodu. Ale się tylko przeprowadzili.