Często mylił sumienie,

z naturalną ludzką inklinacją do bycia chujem.
Sumienie nie pozwala mi postąpić inaczej mawiał, i sumiennie nie postępował inaczej, co najczęściej skutkowało tym, że ktoś, lub całe grupy ktosiów, miały przejebane.
Temu wszystkiemu przyglądały się zwierzęta (tak naprawdę to byli obcy, a nie zwierzęta, ale ludzie potrzebują czasu aby nauczyć się odróżniać, więc po co komplikować). I te zwierzęta (którym obce było sumienie, grzech pierworodny i inne takie założenia, które się kulturowo nakłada na ludzi, rzekomo po to, by okiełznać ich zwierzęcość) były zdziwione. Były tak zdziwione, że zaczęły się zastanawiać, czy na nie same ich przodkowie nie nałożyli kiedyś czegoś w tym stylu. I zastanawiając się, wyszło im, że nie są pewne, czy nie nałożono. I czy aby nie są, także, na swój sposób chujami.
I tak właśnie nie doszło do pierwszego kontaktu.