Dziewczynka miała takie małe słońce

i wszyscy je chcieli.
Słońca nie powinny stanowić niczyjej własności, powinny być dobrem wspólnym i świecić każdemu twierdzili. Powiedz, gdzie jest, oddaj, podziel się żądali.
A to było naprawdę takie małe słońce i ono chciało świecić tylko dla dziewczynki. Zresztą, wcale nie świeciło jakoś mocno. Można je było pomylić z małą żarówką, a ciepła ledwo starczało, aby ogrzać dłoń w kieszeni.
Dziewczynka to wszystko tłumaczyła cierpliwie, ale wszyscy uważali, że musi coś kręcić. Przecież, mając takie małe słońce, ludzkość na pewno rozwiąże te wszystkie problemy bezpośrednio wynikające z nieposiadania takich słońc.
I przeszukali dziewczynce mieszkanie, a potem przeszukali dziewczynkę. I nie uzyskawszy słońca, położyli dziewczynkę na stole, podłączyli ją do rurek i zaczęli rozcinać.