Gęsta grzywka szczelnie przykrywała pryszczate czoło.
Czasem, czy to w wyniku warunków atmosferycznych czy biegania na wuefie, jakiś niesforny włos ocierał się prosto o krostę, powodując niemiłosierne swędzenie. Ponieważ podrapanie wymagało podniesienia przyłbicy i ekspozycji syfów, zaciskał zęby, dłonie zwijał w pięści i czekał, aż samo przejdzie.