I wnuczek, pełen współczucia, przytulił cierpiącą z powodu upałów babcię.

Właśnie wtedy doznała udaru.
Stefek, widząc co się święci, przyłożył jej szybko swą Czyniącą dłoń do czoła. Nie znał się za bardzo na mechanizmie udaru, ale przecież nie o to chodzi w magii. Po prostu chciał żeby Jadwiga wróciła do stanu wcześniejszego.
Sporo go to kosztowało. Z nosa polała mu się jucha, wnętrzności zaczęły tańczyć, a zwieracze groziły nieposłuszeństwem. No i miał, jak zawsze gdy stosował czary, dziwne poczucie bezpowrotnej utraty czegoś.
Ale udało się. Jadwiga zaczęła stopniowo odzyskiwać przytomność. Widząc, że będzie dobrze trochę Stefka poniosło i, nie bacząc na koszta, odmłodził ją jeszcze ze trzy lata.
I wnuczek leżał obolały na kanapie walcząc z torsjami i często zmieniając chustki przy nosie. Babcia zaś pełna niewiedzy i troski gotowała dlań rosołek.