I znowu odwozi cię tu karetka.

Kłamiesz, że wcale nie, że przecież kiedy indziej i to chyba był ktoś inny. Otoczona przypomnieniami, obrażasz się. Zaraz zapominasz na co, ale obrażenie zostaje.
To w końcu już jakiś czas, przyznajesz przed sobą. Byłaś całkiem dobrym uczniem.
Zachęcona rozliczeniami, skóra częściowo zapada się w naczynia krwionośne. Zostaje warstewka popiołu na pajęczynie włosków.
Nie wyniknie z tego nic dobrego, wszyscy są zgodni. Kiwasz głową, ale na coś innego.
Jeszcze trochę pooddychasz. Dla wprawy.