Inhalujesz świeżo ugotowaną marchew. 

W gardle odrywają się strupy po wczorajszych pocałunkach i wytryskach. Próbujesz wypluć, ale większość kwaśno ląduje w żołądku.
— Musisz z tym skończyć. — Błaga na ekranie dziewczyna.
Spocony bohater policjant w szponach hazardu ani myśli.
Marchewkę dodajesz do sałatki ziemniaczanej z ogórkiem kiszonym i czosnkiem. Mało kto uzupełnia ją o pomarańcz.
Gdzieś jest miejsce na sól.