Jak w Nowej Nadziei oni mieli być sprasowani

przez te ściany smietnika, tak samo właśnie zawężają ci się tory myślenia a wypiłeś jedynie trzy doppio.
Czwarta kawa się nie liczy bo to była tylko gówniana mocha z taniego syropu czekoladowego i half and half. Wstydziłeś się coś powiedzieć baristce, bo na Wikipedii mniej więcej przeczytałeś, że to jedna z technik.
Zawężają ci się i jedyne co potrafisz poza durną narracją to powstrzymywać się przed dłubaniem w nosie, a z całą pewnością czujesz że tam coś jest.
Ściany śmietnika zawężają się, na dodatek te macki pożądania w kierunku nozdrzy, i nie masz w pogotowiu żadnego małego robota który może przejąć sterowanie i cię jakoś wydostać. Twoim robotem z interfejsem komputerowym w postaci szpikulca pozostaje tylko i wyłącznie czas. Jest więc i będzie jeszcze przez całkiem długie trochę, niezręcznie liniowo.
Tak, tak.