Jesteś jak ten syn,

z bajki o tym synu, co się do niczego nie nadawał. Jego bracia mieli już dawno własne hodowle norek, albo bogate żony z tytułami szlacheckimi i futrami z norek. A on siedział na ganku matki, głupio się uśmiechał i strugał z drewna. A jak nie strugał z drewna, to uciekał na drzewo przed psem sąsiadów, co go sam z łańcucha spuścił dla hecy. I nawet nie odróżniał norki od łasicy. Ba, nawet norki od chudego królika z uszami przy sobie nie odróżniał. Jesteś zupełnie jak ten syn, z bajki o tym synu. Dokładnie jak on. Oprócz tego, że ten syn na końcu bajki jakimś cudem pojmuje za żonę księżniczkę. A ty, na końcu, się co najwyżej zaprzyjaźnisz z tym psem, co go ciągle z łańcucha spuszczasz. I się pewnie okaże, że ten pies, jak już nie jest na łańcuchu i nie szczeka, to się tak samo do niczego nie nadaje jak i ty. Co się tak głupio uśmiechasz.