Klapa nad klawiszami spadała ci na palce
ilekroć… Właściwie, to cały czas spadała. To nie było przyjazne pianino.
Po dwóch miesiącach lekcji miałeś już bioniczne ręce. I jako tako opanowane „Wlazł kotek na płotek”.
— Nie podobały nam się z ojcem twoje łapska — wyznała ci na łożu śmierci matka.
Z łatwością ją przesunąłeś i położyłeś się obok.