Ksiądz, który nie mówił kazań.

Nie trzeba chyba pisać, że jego msze cieszyły się ogromną popularnością. Wieść o nich rozniosła się po całej diecezji, i ksiądz został wezwany przed oblicze biskupa. Spytany, o co chodzi z tym brakiem kazań, odpowiedział, że nie wie o co chodzi, kazania są.
Biskup postanowił więc odwiedzić incognito sławną już (na archidiecezję) parafię. I rzeczywiście, usłyszał on poruszające i piękne kazanie (to, że się kompletnie nie zgadzał z jego przesłaniem, było nieistotne). Jednak, gdy wychodząc chciał się podzielić swymi wrażeniami z parafianami, słyszał tylko, że faktycznie, msza była wspaniała, ale nie miała kazania. Nie wiedząc co o tym myśleć, zawitał do zakrystii i wszystko opowiedział naszemu księdzu.
— Chyba wiem o co chodzi — powiedział po namyśle ksiądz. — Staram się być jak JP2.