Leonard Cohen w zaświatach funkcjonuje skromnie jako jednostka.

Zaś jego Chórek skończy jako amalgamat potrafiący każdą piosenkę wzbogacić o dreszcze w plecach.
A wszędzie falować będą wysokie trawy. Albo panować będzie ten zaduch przed burzą. Albo oczy będą łzawić od refleksów młodego słońca na porannej rosie.