Maliny są z takich kuleczek.
Czasem ten zbiór kuleczek naprawdę wygląda jędrnie i uroczo, jak na opakowaniu jogurtu. Niestety zdarza się także, że mamy do czynienia z pięciokuleczkowym wypierdkiem, którego żal nawet zrywać. A gdy zbierzemy już wszystkie ładne i znów zwrócimy uwagę na wypierdek, nie mamy go za co złapać i rozpada się nam w palcach.
Zostaliśmy z jedną małą kuleczką.
I dopiero trzymając kuleczkę na opuszku palca (widząc jak radośnie kontrastuje z naszą środkowoeuropejską, zakurzoną w liniach papilarnych skórą) zdajemy sobie sprawę, że przekombinowaliśmy.
Trudno ją zjeść, nie dotykając palcem ust.