Mama mówiła, że wszyscy są tak samo piękni.

Stało to w jawnym konflikcie z postrzeganą przez ciebie rzeczywistością, w której większość osób wydawała się być ulepiona z taniego pasztetu. Nie chciałeś jednak irytować mamy zarzucając jej kłamstwo. Postanowiłeś więc zmienić rzeczywistość. Nie samo własne postrzeganie rzeczywistości (to by było zwyczajnym oszukaństwem, jak jakieś tabletki), tylko całą rzeczywistość.
Trochę miałeś kłopot skąd wziąć taką ogromną ilość piękna. W końcu sięgnąłeś po to zamglone poczucie, że to wszystko jest nie tak, towarzyszące ci zawsze tam gdzieś z tyłu jawnych myśli.
Tak właśnie odkryłeś, że piękno jest destylatem rozczarowania. Miałeś mamie za złe.
Nadeszła więc era pięknych ludzi. I nic więcej.