Młody kangur

siedząc w torbie matki, nie prosi o wyjście za przysłowiową potrzebą. Załatwia ją wprost do torby. Więc kangurzyca, chcąc nie chcąc, zmuszona jest do regularnego czyszczenia swej torby po własnym dziecku. Tę czynność wykonuje językiem.
Ale Mariusz nie słuchał Krystyny Czubówny, bo był wkurwiony.
Największymi życiowymi osiągnięciami Mariusza było to, że jest Polakiem, że jego klub piłkarski zdobył kilkanaście lat temu puchar i mistrzostwo w jednym roku. No i to, że nie jest pedałem.
Tego ostatniego, Mariusz, w tajemnicy przed wszystkimi, nie był do końca pewny, bo kiedyś na basenie, zobaczył Wojtka jak ten się mydli. Po co w ogóle się myć na basenie pomyślał najpierw Mariusz, ale zaraz się rozkojarzył, bo Wojtek naprawdę imponująco się prezentował w tych mydlinach. No i teraz Mariusz czasem w sekrecie kwestionował czystość swej orientacji. Owocowało to tym, że starał się być jeszcze bardziej dumny z tego że nie jest pedałem (bo przecież tylko patrzył, jakby ludzie mieli nie patrzeć na basenie, to by zrobili ściany między prysznicami).
Aha, i jeszcze Mariusz był dumny, że pamięta Powstanie Warszawskie. W przeciwieństwie do tych, co wyraźnie nie pamiętają, bo gdyby pamiętali, to by się nie zachowywali tak wkurwiająco.
Krystyna Czubówna nadal nawijała o kangurach swym kojącym głosem. Ale Mariusza nie dawało się ukoić. O nie. Sprawy zaszły za daleko.