Można pojechać na Plac Zbawiciela w trzydrzwiowej Corsie.

Są tam takie miejsca parkingowe na około.
Jeden z nas może wysiąść i zacząć szarpać jedno z tych niewielkich drzewek. Trudno się je wyrywa, podobno.
Corsa ma swoje lata i trzeba ją czasem popchnąć by ruszyła. Ale głupio tak jeszcze wracać. Plac jest miło oświetlony, pełen miejsc z inaczej ubranymi ludźmi, pełen smaków, które nas inaczej interesują.
Jeździmy w około.
Może w końcu monitoring wyśle na nas suki? A może odważymy się coś zjeść?