Na drodze siedzi bobas.
A obok niego leży grzechotka. Bobas wyciąga ku niej pulchną rączkę, ale jakoś nie może jej dosięgnąć.
Wiesz, że jak tylko podejdziesz i kucniesz, żeby podać mu grzechotkę, to spod ziemi eksploduje wielkie, ogromniaste bobasidło. Powiększona wersja tego siedzącego, tylko, że w pełni uzębiona kilkoma rzędami kłów. I się okaże, że ten mały bobas, to wcale nie jest autonomiczna istota, a jedynie przedłużenie wskazującego palca lewej ręki bobasidła. I haps.
Wzywasz więc odpowiednie służby i czekasz w bezpiecznej odległości, gotów ostrzec następnego przechodnia, który może okazać się większym frajerem od ciebie.