Na małym parapecie

okna jej łazienki, stoją dziesiątki próbek perfum, każda napoczęta. Brak pełnowymiarowych. W normalnych okolicznościach zapamiętałbyś najbardziej zużytą, i miałbyś już prezent na gwiazdkę czy urodziny.
Z hałasu nie twojej muzyki i szumu kranu, wybija się niecierpliwe pukanie. Znów odpłynąłeś. Krzyżujesz ręce, wycierasz dłonie o barki, i tak naznaczony, wychodzisz.