Nie sięgasz językiem za dolną ósemkę.

Możliwe, że szczoteczką także nie sięgasz, bo gdy smakujesz miejsce gdzie jeszcze dociera język, to masz wrażenie pleśni.
Dentystka nuci Aerosmith, a Ty walczysz z odruchem zamknięcia jadaczki. I tak co refren mówi Ci „szerzej proszę”. Chyba z osiem razy wymruczała „Crazy” albo „Cryin’” (jesteś kiepski ze słuchania z otwartą buzią) zanim pozwoliła Ci się ubrać. To znaczy przepłukać i wytrzeć usta. Czysto.
Nie przeszkadza Ci to czuć zepsucia dokładnie w tym samym miejscu.
Następnym razem jest inna dentystka. Pracuje w ciszy. Twierdzi, że nic tam nie widzi. Poproszona grzecznie, zagląda raz jeszcze. Po sekundzie zmienia ostry skrobek na jakieś cążki czy pęsetę i wyciąga zadziwiająco dobrze zachowane ucho Twojego największego wroga z przedszkola. Poznajesz po tatuażu.
Tak właśnie dowiedziałeś się o swych chronicznych zanikach pamięci.