Nie wiedziałeś, że macie okiennice.
Jak w malowniczych Włoszech czy gdzieś, tylko że na co dzień schowane i pancerne.
I teraz drapią o nie pazury potworów. Drapią w rytm twych przypływów wdzięczności dla Dziadka Donka - budowniczego domu. Nawet Donek, choć to tylko zdrobnienie od Donata, brzmi trochę włosko. Jak mały Don.
— Spokojnie tu sobie przeczekamy, aż wreszcie pójdą! — wypalasz w kolejnym przypływie. Tym razem śródziemnomorskiego entuzjazmu.
Ale jakbyś tego nie próbował ująć, jesteście zbyt daleko na północ.