Nie zdjąłeś kurtki i się spociłeś.

Mama, a zwłaszcza babcie byłyby z ciebie niezadowolone. Sam nawet odczuwasz jakąś tam irytację w swoim kierunku.
Rzucasz w nią bezwiednie okruchami wspomnień i zlatuje się jej więcej, by już po chwili rtęciowo połączyć się w jedną, trzepoczącą się złość.
Spoglądasz, dysząc lekko, na współpasażerów. Wszyscy mają zdjęte kurtki i wydają się być z siebie bardzo zadowoleni.
Oprócz pach masz już pewnie spocone i plecy. Naprawdę, zupełnie nie wiesz co z tym masz zrobić. Jest już przecież za późno. Może to nie ma związku, ale jedna powieka zaczyna ci drgać. Rytmicznie nawet. Na pewno nie wygląda to dobrze na zewnątrz.
Pociąg nie rusza ze stacji. Po kilku minutach otwiera drzwi. Zalewa cię chłód. Powoli, z rezygnacją w ruchach, ludzie nakładają okrycia wierzchnie i opuszczają pojazd.
Wychodzisz, starannie, prawie ostatni.