Nigdy nie chodziło o ofiary z ludzi.
Ani o kanibalizm.
Celem była, przede wszystkim, stabilność. Pokój.
Brudną, ale jakże potrzebną, robotę odwalali zresztą akolici. Ty, już od wielu lat, jedynie przewodniczyłeś, dbając o zachowanie tradycji. Piękna. Nadając temu wszystkiemu głęboki, ponadczasowy sens. Sens, który przecież nie byłby możliwy bez twej potężnej wiary. Wiary, okazywanej najskuteczniejszym sposobem – uczynkami.
— To wspaniały kapłan, inny niż cała reszta — szeptali wierni, którym nie wycięto języka. — Gdyby tylko było więcej takich jak on.