O czasach w języku angielskim napisano i powiedziano tak wiele,

że niczym rozdmuchane teorie spiskowe, są przez niektórych traktowane super serio, a przez większość mniej lub bardziej zlewane.
Tym sposobem, jest Ci ciężko stwierdzić, słysząc towarzyszkę podróży, kiedy dokładnie co się stało w jej opowieści. I co wynikało z czego.
Jest to urocze i sycące, gdyż od dawna nie jesteś fanem tego co bezczelnie niesie za sobą upływ czasu. Słuchasz więc, uśmiechnięcie potakując.
Kiedy kończy, chcesz nawet opowiedzieć coś od siebie, w uprzejmym nawiązaniu do jakiegoś jej bardzo wielokrotnie i chaotycznie złożonego zdania. Ale zanim na dobre rozkręcisz język, ona zaczyna pytać. I to, jeśli dobrze to rozumiesz, pytać o to, co przed chwilą powiedziała!
Pamiętasz oczywiście testy z czytania i słuchania ze zrozumieniem, ale przecież chyba nikt tak, poza testami właśnie, nie robi.
Patrzysz jeszcze chwilę na nią, potem na zegarek. Jeszcze półtorej godziny. Korzystasz więc z prawa wyniesionego z czasów magnetofonów i prosisz o puszczenie raz jeszcze.
Teraz dopiero jest czego słuchać.