Pani już trzecią lekcję

opowiadała o rybaku, który rozcinał rybę i znajdywał w niej kolejną, a w tej kolejnej kolejną, i tak dalej.
Na początku wszyscy byli zadowoleni, bo nie trzeba było nic robić. Jednak już w okolicach drugiej lekcji każdy zrozumiał, że to jakiś podstęp.
— Na pewno w ostatniej rybie nic nie będzie, albo, kurwa, będzie tam coś jeszcze gorszego niż nic! Jakaś Niepodległość, na przykład. Jak w Latarniku. A potem chuj, wypracowanko na pięć stron. — zawyrokował w przerwie Gruby.
Wszyscy smętnie pokręcili głowami.