Patrzysz więc tępo jak,

z już dużo mniej zdrętwiałej ręki, wychodzą miniaturowe kulki do gry. Z lekkim stukotem staczają się z łóżka i zbiegają pod przeciwległą ścianą. Odnotowujesz mentalnie ich pozycję (tak by się potem nie potknąć) i wracasz, tym razem dbając o swe kończyny, do snu.