Pewnego dnia, minęła twoja kolej.
Obudziłeś się i od razu wiedziałeś, że kolej jest minięta.
Zostałeś więc w łóżku. A nad łóżkiem pochylały się wierzbowe gałęzie. Na zagłówku siadały ptaszki. Ćwir, ćwir. O nogi łóżka ocierał się kot, upewniając się co chwila, czy to aby nie twoja noga. Pies stał w drzwiach sypialni. Nie śmiał wejść.
Na koniec przez okno wtoczył się obłoczek, puchaty i szarobiały. I już niewiele było widać, bo otulił cię szczelnie, aż zacząłeś oddychać obłoczkiem. I skraplać się z obłoczkiem.
I rozwiewać z obłoczkiem.