Pewnego dnia, nie było już takie pewne,

czy w ogóle jest lub będzie dzień.
Po co więc brać prysznic, myć zęby, zakładać w miarę świeże majtki, czy też inne mniej lub bardziej luźne skojarzenia.
Zaszłom już za daleko, aby zawracać rzekło Słońce, co chyba na razie tyczy się właściwie każdej, nawet leciutko napoczętej reakcji termojądrowej.
Świt będzie miał jasno określoną, rozsądną, górną granicę jasności obiecywali politycy.
To tylko, mam nadzieję, stan przejściowy pocieszała się jakakolwiek woda, wściekle parując.