Po jego wyjściu

długo jeszcze leżała paląc wiśniowe cygaretki. Z każdym zaciągnięciem na moment zasypiała, budząc się w przyjemnie drażniącej chmurce.
To bardzo duże miasto, myślała w chwilach gdy rozwiewał je wiatr i zgiełk z otwartego balkonu. Nie jest wcale pewne, że wróci.