Pochylasz się nad lewym butem.

Gdyby ktoś był obok, pewnie by usłyszał sapanie.
To zastanawiające, że to zawsze w lewym luzuje się sznurówka, co powoduje wrażenie człapania. Nie, człapanie to złe słowo. Człapiące istoty są na swój sposób urocze i możliwe, że nawet czerpią przyjemność z człapania.
Tak jak gdy byłeś młody i chodziłeś w mule rzeki. Wszystko było fajne, póki nie patrzyłeś na muł.
Więc z lewym butem się nie człapie, raczej ma się wrażenie preludium do bycia kulawym. A to już zalicza się do dyskomfortów.
Boisz się dyskomfortu z powodu głębokiego przekonania, że tolerowanie go prowadzi do pogorszenia własnej jakości. Wytoleruj wystarczająco dużo dyskomfortów i obudź się jako grubas z odwróconym trójkątem pizzy na koszulce bez ramion. Zaprawdę powiadam wam.
Wzdychasz więc, wiążesz solidnie but i kontynuujesz marsz.
Teraz prawy jest trochę za luźny.