Ponieważ słowami można powiedzieć wszystko,

poglądy masz niejako z wygody, albo uprzejmości dla bezpośredniego otoczenia niż z faktycznych przekonań. Traktujesz je jak urocze maskotki, nie pozwalając im zbytnio urosnąć. Gdy któryś zdradza oznaki zbytniej siły, sprowadzasz go do parteru jakimś zgrabnym paradoksem, oksymoronem albo…
— Już tu wspominałem, że JP2 przestrzegał w szczególności przed takim właśnie relatywizmem moralnym!
— I na pewno zdajesz sobie sprawę, że w wielu rejonach świata nie mógłbyś pozwolić sobie na luksus myślenia w taki sposób.
— I czyż to co przed chwilą tak zgrabnie scharakteryzowałeś nie jest właśnie poglądem? Albo, co gorsza, wygodną wymówką?
Z zawodu jesteś nikim, ale całkiem nieźle pracujesz.
— Czyli jesteś jak szafiarka, tylko gorzej zarabiasz? I tak w kółko.