Poślizgnąłeś się na dogodnej przesiadce.

— Znowu wsiadłem w drugą stronę!
A więc przymykasz oczy, łączysz dłonie za plecami. Liczysz wstecz od zera.
Z zewnątrz wagony zaczynają wyglądać jak przez rozgrzane letnie powietrze. To jednak nie powietrze faluje. Po chwili, po kolei, zaczynają reorganizować się na torze obok. Maszynista nie dziwi się zbytnio. Najczęściej wini swoją żonę.
— Zdążę!
Na stacji czekają już antyterroryści. Kilku proterrorystów udaje gapiów.